Strona:Paul de Kock - Dom biały tom I.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
205

— «A! na miłość Bożą! przerwał Alfred, siadajmy do stołu!... już od twego zamku, nim do niego przybyłem, dostałem niestrawności!
— «Tak! tak! chodźmy ztąd.» To mówiąc, Robino rzuca wzrokiem pogardzającym na nieznajomego, który nie spuszcza głowy, lecz zmarszczywszy czoło, przeprowadza oczyma pana de la Rosz-nuar. Ten pośpiesznie wychodzi z sali, i mówi do oberżysty:
— «Cóżto u wasana tacy ludzie robią?
— «Jacy, panie dobrodzieju?
— «Juściż tacy, jak ten żebrak, który tam siedział w sali, i który nie wstał nawet na nasze przybycie.
— «To nie żebrak, panie; ale podróżny..
— «A! śliczny, czysto ubrany ten twój podróżny! Ma przytém minę tak zuchwałą, że gdybym się nie bał spospolitować, nauczyłbym go, że się tak nie patrzy na mnie!...