Strona:Paul Dahlke - Opowiadania buddhyjskie.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i ze spuszczonym wzrokiem, nie dziękując. W taki-to sposób uczniowie Buddhy proszą o jałmużnę.
Miseczka była już blizko do połowy napełniona. Przystąpił do nowego wozu.
— Mamo, pozwól mi dać temu pobożnemu człowiekowi — odezwał się głos dziecięcy.
Mimowoli spojrzał nieco z pod opuszczonych powiek; przyroda bowiem silniejszą jest od sztuki. Przerażony atoli opuścił znowu nizko wzrok ku ziemi. Przed nim stała żona jego, jako też ów Moung Oung. Żona trzymała niemowlę na rękach. Przed obydwoma stał ładny, pięknie ubrany chłopiec w wieku lat sześciu czy siedmiu.
Raz jeszcze strzelił wzrok Moung Dammo’a w tamtą stronę.
— Moje dziecko! — odezwał się w nim potężny głos.
Byłby trzymaną miseczkę odrzucił i uciekł, albo nie, chciałby może uściskać swe dziecko — sam nie wiedział. Z nadludzkim wysiłkiem opanował się, ale dłonie mu drżały. Nie został przez nikogo z nich poznany, ponieważ ten postarzały, chudy mężczyzna z nagą czaszką, w żółtych sukniach zakonnych, nie miał nic wspólnego z tym Moung Dammo‘em, przed którym