Dotąd, patryotyzm jest istotnie tylko uczuciem. Czy jednak w ogóle uczuciową stronę człowieka lekceważyć należy? Samo już pytanie to wydać się może dziwném każdemu, kto zna naturę ludzką i wszelkie ludzkie koleje i sprawy. Skrajne jednak kierunki myślenia, — te kierunki, którym przyświecają oderwane tylko i niedokładne światełka wiedzy, w sceptycyzmie swym i krytycyzmie dosięgają takich szczytów utopji, że w dobrej wierze rzucają w świat pytanie: czy uczucie w ogóle potrzebném jest na cokolwiek człowiekowi i ludzkości? czy nie należałoby wygluzować go całkiem z psychicznej istoty ludzkiej i spraw tego świata? czy człowiek i ludzkość nie dosięgliby łatwiej i prędzej udoskonalenia swego, gdyby sprawami ich rządził sam, czysty, niczém nie mącony, żadnej przeszkody w działaniach uczucia nie napotykający, — rozum? Dziwne to, — a jednak prawdziwe. Pytania takie nie istnieją wprawdzie w żadnej z naukowych teoryj, nie stawia ich światu żaden z przywódzców umysłowości ludzkiej, — lecz, krążą one z ust do ust, przebiegają liczne głowy, przenikają w różne społeczne warstwy, — czuć je w powietrzu. Dziwne to — i nasuwające mimowoli odpowiedź w kształcie wzajemnych zapytań: czy przydatną jest nacokolwiek trawom i drzewom zielona ich barwa? czy nie należałoby wysuszyć na kuli ziemskiej wszystkie oblewające ją w trzech częściach morza i oceany, a na ich miejscu zasiać warzywne ogrody? czy nie byłoby lepiej i pożyteczniej, aby ludzie przychodzili na świat z dwóma głowami i cztérma rękami, lub, żeby cały organizm człowieka, zamiast z tylu innych części
Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/047
Wygląd