Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ne Fellach, żyłby znowu, myślał i czuł tak, jak żyli, myśleli i czuli owi dalecy jego przodkowie? Najpewniej; bo fizyologiczna jego tożsamość ujawnia się wyraźnie, a psychiczną zdradza on przez wiele nawyknień i poruszeń, tak ciała jak ducha, przez samo uroczyste i nabożne przechowywanie starożytnych ksiąg swych, z nadzwyczajną tylko trudnością udzielanych ciekawym ich poszukiwaczom. Zgnębiona nieprzyjaznymi wpływy, indywidualność jego nie rozwija się, nie działa, lecz w upokorzeniu i tajemnicy — żyje przecież przez wieki, spodem i cicho płynąc pod panującą falą zwycięzców. Rozwijać się i działać oni nie mogą, bo nie zdołali przystosować się do nowych warunków bytu, nie zdołali dawnych cech osobnikowych, nie mogących już zapewnić im rozwoju i działania — przemienić na inne, któreby były nową, lecz niemniej indywidualną ich własnością. Dokonał tego jeden ze szczepów Semickiego plemienia, szczep, wrogiemi sobie wypadkami wyrzucony z ojczystego gruntu. Przez 19 blizko wieków przerzucani z jednego punktu globu na inny, żydzi przystosowywali się wszędzie do otaczających warunków, zmieniali cechy dawne na nowe, z narodu rolniczego stawali się ludem handlarskim, przyjmowali mowy obce, ojczystą przechowywując tylko dla tajemniczych rozmów z Bogiem i dziejami swemi, a jednak nie przestawali i dziś jeszcze nie wszędzie przestali być czemś odrębném, czemś różniącém się z organizmami, które ich otaczają, cechami ciała i ducha; nie przestawali słowem i dziś nie wszędzie jeszcze przestali — być sobą.