Strona:Patryotyzm i kosmopolityzm.djvu/019

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

innych. Zdarzało się też niekiedy, że naród jakiś przyjmował do organizmu swego obce mu przedtem, lub co najwyżéj, współplemienne pierwiastki i z upływem czasu przeistaczając je na obraz własny, sam, mimowiednie coś z natury ich brał do siebie; — albo, że nawet, dwie indywidualności narodowe, innoplemienne, przez osiedlenie się na jednym gruncie i zmięszanie krwi, tak dobrze zlewały się z sobą, że z upływem czasu wytwarzały jednolity narodowy organizm (Saksoni i Normandowie w Anglji). Znane przecież wypadki te i komplikacye dziejowe nie przemawiają bynajmniéj przeciw prawdzie i konieczności indywidualnego bytu ludów. Naród bowiem, który dla jakichbądź przyczyn zamienił dawny swój sposób wierzenia, pracowania i współżycia na inny, nie stał się przeto absolutnie podobnym do narodów innych, nie stracił indywidualnej odrębności, ale tylko odrębność tę przekształcił. Do wiary, przyniesionéj mu zkądinąd, wprowadzi on zawsze sobie właściwe sposoby wyznawania i oddawania czci; nowym pojęciom, w nim samym lub po za nim powstałym, nada zawsze swoją odrębną formę wyrażenia i zastosowania; nowe stosunki i węzły społeczne zadzierzgnie według własnej odrębnej normy potrzeb swych, skłonności i smaku. Stanie się on słowem innym, niż był przedtem, innym sobą, — lecz pozostanie zawsze sobą tylko i nie przestanie różnym być od tego, co na swój też sposób istnieje po za granicami, nie politycznemi, lecz przyrodzonemi granicami jego jestestwa. To samo zupełnie z ludami temi, które w ciągu dziejów otrzymały przymieszkę pierwiastku obcego lub powstały ze zlania się dwu obcych sobie