Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dobry Ojciec, zaskoczony tą przypowieścią, nie odpowiadał nic; ja zaś rzekłem łagodnie aby go skrzepić: Doprawdy, Ojcze, powiedz mi, jak mogłeś dać miano łaski wystarczającej łasce, co do której, jak głosisz, artykułem wiary jest mniemać iż jest nie wystarczająca?
— Łatwo ci mówić, odparł. Jesteś człowiek swobodny i postronny: ja jestem duchowny i zakonnik. Czy nie odczuwasz różnicy? Zależymy od przełożonych; i oni znowuż są zależni. Przyrzekli nasze głosy: i cóż ja mam począć?
Zrozumieliśmy go w pół słowa: przypomnieliśmy sobie jego kolegę, którego wyprawiano do Abbeville z podobnej okazyi.
— Ale, rzekłem, dlaczego twoje zgromadzenie zobowiązało się przyjąć tę łaskę?

— To inna sprawa, rzekł. Tyle ci mogę powiedzieć, iż zakon nasz bronił ile mógł nauki św. Tomasza co do łaski skutecznej. Jakże on żarliwie sprzeciwiał się nauce Moliny[1] w samem jej poczęciu! Jakże się zabiegał o uznanie potrzeby skutecznej łaski Jezusa Chrystusa! Czy nie wiesz, co się działo za Klemensa VIII i za Pawła V, i że, kiedy śmierć zaskoczyła jednego, pewne zaś sprawy

  1. Ludwik Molina, Jezuita, Hiszpan z pochodzenia, ur. w 1535 w Madrycie, był profesorem teologii w Portugalii, umarł w 1606. Najgłośniejsze z jego pism De concordia gratiae et liberi arbitri dało przyczynę do sporów między Dominikanami a Jezuitami, przyczem Dominikanie oskarżali go iż popadł w błędy Pelagian i Semipelagian i w sprzeczność z św. Tomaszem i św. Augustynem.