Strona:Pascal - Prowincjałki.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

piec ich wstyd, iżby i najtępsi mogli poznać, że, jeżeli milczą, milczenie to nie jest skutkiem ich łagodności, ale nieczystego sumienia.
Oto co powiedział, moi Ojcowie, i jeszcze to: Ci ludzie, których sprawy znane są całemu światu, są tak oczywiście niegodziwi, i tak zuchwali w swej bezkarności, iż musiałbym się wyprzeć Chrystusa i jego Kościoła, gdybym nie napiętnował publicznie ich postępowania, zarówno aby się usprawiedliwić, jak aby nie dozwolić prostaczkom wpaść w ich sidła.
Tak, Wielebni Ojcowie, niema już sposobu się cofnąć. Trzeba zgodzić się z rolą zdemaskowanych potwarców, i uciec się do waszej maksymy: iż tego rodzaju potwarz nie jest zbrodnią. Ów Ojciec znalazł sposób aby wam zamknąć usta: tak właśnie trzeba czynić za każdym razem kiedy oskarżacie kogoś bez dowodów. Starczy jeno odpowiedzieć każdemu jak ów Kapucyn: mentiris inpudentissime. Cóż bowiem możnaby odpowiedzieć innego, kiedy wasz O. Brisacier, naprzykład, powiada iż ci, przeciw którym pisze, to są bramy piekielne, kapłani czarta, ludzie wyzuci z wiary, nadziei i miłości, budujący skarbiec Antychrysta? A nie mówię tego, dodaje, w kształcie zniewagi, ale jako najistotniejszą prawdę. Maż się kto porać dowodzeniem,