Strona:Pan Sędzic, 1839.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 67 —

borze, nieprawda?» I uderzyli w dłonie na znak ukończonego targu.
Gdy weszli do pokoju: «Antek przynieś wódki, rzekł starszy S., trzeba wypić borysze[1];» i tu komunikował tonem ukontentowania tę wiadomość siostrom swoim.
Wejrzenie Wincenty rzucone na pana Sędzica, było wymowniejsze nad wszelkie oświadczenie wdzięczności. Gdy się znaleźli po niejakim czasie sam na sam: «O drogi Józefie, rzekła mu, jakiéj wymagasz nagrody za twój wspaniały postępek?» wpadła mu na szyję i ucałowała serdecznie.
Rozkuto trzech więźniów. Pan Sędzic wybrał znajomego czytelnikowi Dyonizego, dawniejszego furmana pana Marka. Dwaj inni zazdrościli mu tego losu; wszyscy jednak rzucili się do nóg pana Sędzica, błogosławiąc dzień w którym on się urodził. Ta czuła scena wycisnęła łzy patrzącym, ale nie najstarszemu bratu S., bo ten owszem chcąc utrzymać ton powagi: «Chłopie rzekł do Dyonizego, teraz należysz do tego pana, patrzaj ażebyś mu był wiernym, i wstrzymaj twój szyderczy język, którego często źle używasz przeciwko wyższym od ciebie.»

Pan Sędzic, lubo przekonany wewnętrznie iż nie było nic nagannego w tém co uczynił, czuł

  1. Wiadomy zwyczaj wspólny wszystkim narodom picia po zawarciu targu na jarmarkach bydła, koni: ten akt nazywa się na Litwie borysze.