Strona:Pamiętniki do panowania Augusta III i Stanisława Augusta.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z królem. Żył Komorowski prymasem lal 9 i coś miesięcy, przeznaczeniém (jak wielu trzyma) na praktyce od czasu niepamiętnego aż dotąd zasadzoném, niepozwalającém prymasom przeciągnąć lat dziesięciu (zostawmy to późniejszemu doświadczeniu). Umarł na gangrenę w nodze kiedyś skaleczonéj, zbytkiem wina tęgiego sprawioną w Sierniewicach roku 1759. Odstąpiony od doktorów (których panowie nadaremnie trzymają nadwornych od przypadku śmierci), wezwał zachwalonego w Łowiczu bonifratra. Ten się go wyleczyć podjął. Póki rzezał zbolałe ciało, prymas nieczując bólu, wołał: „o bonus frater“: gdy mu zaś dojął do żywego wrzeszczał: „o malus frater“, i niemogąc wytrzymać bólu, niedał skończyć operacyi i tak przejęty do serca boleścią umarł. To o Komorowskim. O ordynacyi zaś wyżéj namienionéj będziesz miał w swojém miejscu.
Tegoż roku 1749. w Łucku na Wołyniu odprawiła się koronacya Najświętszéj Maryi Panny w kościele dominikańskim, z dawna cudami słynącéj. Koronował obraz Kobielski, biskup łucki, na hakach do obrazu przyprawionych koronę na głowie obrazu zawiesiwszy, przy solenném, do takiego aktu stósowném, podług ceremoniału z Rzymu przysłanego, nabożeństwie, na którém, przez całą oktawę trwającém, znajdowało się kilku innych biskupów łacińskiego i greckiego obrządku, tudzież wielu prałatów, i niezmierna moc panów, pań, szlachty, szlachcianek, ludu rozmaitego płci obojéj. Assystowali téj koronacyi żołnierze z różnych regimentów, kommenderowani z armatami i kilka chorągwi polskich usarskich i pancernych w zbrojach i pancerzach, Obóz był założony na błoniach pod klasztorem za rzeką Styrem. Z armat dawano ognia w obozie, z ręcznéj broni przed kościołem, przed którym w dzień koronacyi szykowały się do parady wojska. Fundatorem téj koronacyi, między wielu składkę czyniącymi, najznaczniejszym był Potocki, wojewoda wołyński, który w niedostatku kwoty pieniężnéj przysłał dominikanom znaczne srebra, aby je zastawili na pieniądze, czego oni, mając skądinąd dosyć, zażyli na rozprzestrzenienie murów klasztornych i zakupienie kilku domów i placów klasztorowi bliskich. Prokuratorem rzeczonej koronacyi był Piotr Szczerbiński, przeor natenczas klasztoru, rodu szlachetnego i wielkiego rozumu, z dominikana ksiądz świecki, przez lat 18 proboszcz w Słomczynie pod Warszawą i napo-