Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/405

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przed kilku dniami, pozostawiając go samego na świecie, a konsul włoski odsyłał go teraz do kraju, do Palermo, do jakichś dalekich krewnych, których nawet nie znał. Dziewczynka przybyła do Londynu w roku zeszłym ze swoją ciotką, wdową, która ją bardzo kochała; rodzice jéj, ludzie ubodzy, pozwolili jéj na czas pewien z ową ciotką odjechać, wskutek obietnicy odziedziczenia po niéj niewielkiego spadku; ale przed paru miesiącami ciotka umarła, wpadłszy pod koła omnibusu kolei konnéj, i nie zostawiła ani grosza; a wówczas i ona również udała się do konsula, który ją teraz odsyłał do ojczyzny. Oboje zostali powierzeni opiece majtka, Włocha.
— I tak — zakończyła dziewczynka, — ojciec i matka myśleli, że powrócę bogata, a ja wracam uboga. Ale, pomimo to, kochają mnie jednakowo. A i moi braciszkowie kochają mnie również. Mam ich czterech; wszyscy jeszcze mali. Ja jestem najstarsza. Ubieram ich, oszywam. Jakże się ucieszą, kiedy mnie zobaczą. Wejdę cichutko, na palcach... Jakie to dziś brzydkie morze!
Potém spytała chłopczyka:
— A ty będziesz mieszkał u swoich krewnych?
— Tak... jeżeli mnie przyjmą — odrzekł.
— Nie kochają ciebie?