Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to miasto nazywa? Gdzie ono? Jak ztąd daleko?
— Oj, biedny chłopcze! — odrzekła kobieta, zdjęta litością dla malca — aj, to daleko! Będzie ztąd z jakie czterysta czy pięćset mil... Bagatela!
Chłopiec zakrył sobie twarz rękami, potém spytał, łkając:
— A teraz... cóż pocznę?
— Cóż chcesz, biedne dziecko, ja nie wiem — odrzekła staruszka.
Lecz natychmiast pewna myśl przyszła jéj do głowy i prędko dodała:
— Słuchaj, co mi się zdaje. Zrób ty tak: idź na ulicę, skręcisz zaraz na prawo, za trzecim domem będzie obszerne podwórze; tam jest capataz, kupiec, który jutro odjeżdża do Tukumanu ze swymi carretas i wołami; zapytaj się go, czyby cię nie zabrał, gdybyś w drodze miał pełnić jakąbądź usługę; może on ci da miejsce na którym wozie; idź zaraz.
Chłopiec chwycił tobołek, podziękował odchodząc i po dwóch minutach już był na wielkim dziedzińcu, oświetlonym latarniami, gdzie dużo ludzi uwijało się, ładując worki ze zbożem na olbrzymie wozy, podobne do ruchomych domków, używanych przez kuglarzy, o płóciennych budach i bardzo wysokich kołach, a jakiś mężczyzna barczysty, ro-