Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wielu obecnych rzuciło się skwapliwie do zbierania kwiatów i podawało je matce. A muzyka w głębi dziedzińca grała zcicha jakąś aryę prześliczną, która podobną była do śpiewu licznych srebrzystych głosów, co się oddalają zwolna, płynąc gdzieś po rzece.