Przejdź do zawartości

Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pewien parostatek francuzki odpłynął z Barcelony, miasta w Hiszpanii, do Genui, a na jego pokładzie byli: Francuzi, Włosi, Hiszpanie, Szwajcarowie. Znajdował się tam pomiędzy innymi chłopiec lat jedenastu, w nędznej odzieży, sam jeden, który zawsze się trzymał na uboczu, jakby zwierz dziki, patrząc na wszystkich ponuro, z ukosa. I miał też swoje powody do patrzenia tak ponuro i krzywo na ludzi. Przed dwoma laty, jego matka i ojciec, wieśniacy z okolicy Padwy, sprzedali go naczelnikowi jakiegoś towarzystwa kuglarzy, który, wyuczywszy go różnych sztuk łamanych zapomocą pięści, kija i głodu, zabrał go z sobą najprzód do Francyi, potém do Hiszpanii, bijąc go ciągle, kopiąc nogami i morząc głodem w dodatku.
Po przybyciu do Barcelony, nie mogąc już dłużej znieść bicia i głodu, przywiedziony do opłakanego stanu, uciekł od swego oprawcy i udał się do konsula włoskiego, który, zdjęty litością dla malca, wsadził go na okręt i dał mu list do prefekta policyi w Genui, aby go tenże odesłał do jego rodziców, którzy go sprzedali jak bydlę.
Biedny chłopiec był obdarty i chorowity. Dano mu kątek w drugiéj klasie; wszyscy spoglądali ciekawie na niego, niektórzy zwracali się do niego z zapytaniem; ale on nie odpowiadał i zdawało się, iż nienawidzi wszystkich, że gardzi