Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



POWRÓT DO ZDROWIA.
20, czwartek.

I któżby mi powiedział wówczas, kiedym wracał taki wesoły, taki szczęśliwy, z téj pięknéj wycieczki z moim ojcem, że przez dni dziesięć nie zobaczę już ani drzew, ani pól, ani nieba! Byłem bardzo chory, niebezpiecznie chory. Słyszałem, jak moja matka łkała zcicha przy mojem łóżku, widziałem mego ojca bladego, który patrzył na mnie długo, z dziwnym jakimś wyrazem, siostrę i brata rozmawiających szeptem, i lekarza w okularach, który co chwila był przy mnie i mówił coś do mnie, czego nie rozumiałem. Istotnie było ze mną tak źle, żem o mało wszystkich nie pożegnał. Ach, biedna moja mama! Było co najmniéj trzy czy cztery dni takich, z których nic prawie sobie przypomnieć nie mogę, jakbym je przespał wśród przykrych, niejasnych, sennych widziadeł.
Zdaje mi się, żem widział przy mojem łóżku moją dobrą nauczycielkę z pierwszéj klasy, która starała się stłumić kaszel, przykładając do ust chustkę od nosa, aby mnie nie niepokoić; przypominam sobie, tak, niewyraźnie, mego nauczyciela, który się nachylił, aby mnie pocałować, i ukłuł mi zlekka twarz swoją brodą, widocznie od kilku dni niegoloną; widziałem jak we mgle przesuwającą się przede mną rudą głowę Krossiego, jasne kę-