Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twój czyn dobry, każdy wyraz przywiązania dla tych, co cię kochają, każdy objaw uprzejmości, życzliwości dla twych towarzyszy, każda twoja myśl zacna — wszystko to jest jakby wzlotem twéj duszy w górę, ku temu światu. I również podnosi cię ku temu światu każde nieszczęście, każda boleść. Postanów sobie, iżbyś codzień był lepszym, niż dnia poprzedniego. Powiedz sobie co rano: dziś chce uczynić coś takiego, za coby mnie moje własne pochwaliło sumienie i z czegoby mój ojciec był zadowolony, — coś takiego, coby mi zjednało przyjaźń tego lub owego towarzysza, brata, siostry, przychylność nauczyciela lub kogo innego. I tak proś Boga, aby ci dał siłę do wykonania twego postanowienia: „Panie, ja chcę być dobrym, mężnym, uprzejmym, szczerym; dopomóż mi, spraw, abym każdego wieczora, gdy matka pocałuje mnie na dobranoc, mógł powiedziéć: Mamo, tego wieczora całujesz syna lepszego, godniejszego, niż ten, któregoś całowała wczoraj.” — Pamiętaj zawsze o tym innym, nieziemskim i szczęśliwym Henryku, którym zostać możesz po tém życiu doczesném. I módl się. Nie możesz ty sobie wystawić, jakiéj błogości doznaje, o ile lepszą czuje się matka, kiedy widzi swe dziecko ze złożonemi do modlitwy rękami. Gdy ty się modlisz, a ja patrzę na ciebie, zdaje mi się niepodobieństwem, aby nie było nikogo tam w górze, ktoby nie widział i nie słyszał ciebie. Wówczas wierzę mocniej niż kiedy, że jest Dobroć najwyższa i Miłosierdzie bez granic, i kocham cię bardziej i pracuję z większym zapałem, cierpię z wiekszą siłą, przebaczam z całéj duszy i myślę o śmierci spokojniéj. O, Boże wielki i dobry! Usłyszéć po śmierci głos mojéj matki, odnaléźć moje dzieci, zoba-