Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Słyszałem o ogłoszeniu Waszéj Królewskiéj Mości.
— Więc przyjechałeś starać się o rękę mojéj córki? dobrze, przekonamy się zaraz o twoich talentach.
Klasnął w ręce; wszedł służący, któremu coś do ucha powiedział i zaraz go wyprawił, a sam siadł i kazał Fumce siąść obok siebie.
Ledwie parę minut upłynęło, aż otwierają się ogromne drzwi i wchodzi dwunastu ludzi uginających się pod ciężarem jednéj ogromnéj główki kapusty.
— A co, c u was rośnie taka kapusta? rzekł król, obracając się do Fumki.
— Najjaśniejszy Paniel U nas kapustka brukselska ma daleko większe główki: i tak, kiedy byłem jeszcze na służbie, miałem pod komendą rotę wojska, t. j. 250 ludzi. Kiedy trzeba było dla nich robić zapas kwaszonéj kapusty na zimę, to nigdy więcéj nie kupowałem jak jednę główkę, a moi ludzie jedli przez całą zimę i wiosnę, i jeszcze ze 100 beczek sprzedałem. A jeżeli, mi nie wierzycie, Najjaśniejszy Panie, to spytajcie się mego dieńszczyka Jeromki.
— Żawołać mi tu zaraz Jeromkę, rzekł król do swojego dworzanina.
Jeromka zaraz się zjawił.
— Czy to prawda, co twój pan utrzymuje, zapytał go król i powtórzył słowa Fumki.
— Nie mogę wiedzieć, Najjaśniejszy Panie, bo przyjąłem służbę u mojego pana, gdy już wziął dymisyą, ale w ogrodzie naszego pana to taka rośnie kapusta, że chociaż jest do tysiąca Czeladzi, to tylko jedną główkę kwaszą i to sam środek, a liście z téj saméj główki wystarczają przez całą zimę na pożywienie tysiącom krów, które pan mój chowa.
— Dobrzę, rzekł król, idź sobie.