Strona:PL Zygmunt Miłkowski - Sylwety emigracyjne.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dla scharakteryzowania Heltmana dokładnie i usprawiedliwienia zamieszczonego powyżej wyrzeczenia jako hart, który go był opuścił, nie opuścił całkowicie, zakończę sylwetę jego zaznaczeniem psychicznej, jaka w nim zaszła, zmiany. Poddał się był żonie bezwzględnie i bezwarunkowo, stał się wobec niej potulny, pokorny, posłuszny, uległy, posuwając uległość do tego stopnia, że to gorszyło i raziło patrzących i słuchających. A pani się wobec ludzi nie żenowała bynajmniej.
Zaproszonych do kogoś na poczęstunek, nie sadzano ich jednego obok drugiego, ażeby żona nie zabierała mężowi z talerza kawałków, co się jej smaczniejszymi wydawały. Pomiatała nim. Tak było poty, póki Heltmanowi dożywocie zapewnionem nie zostało. Jak skoro to nastąpiło, role zmieniły się z dziś na jutro. Ona spotulniała, złagodniała, spokorniała.
On wziął nad nią górę i pomiatać nią począł — łajał ją, czy było za co, czy nie, przy ludziach i to pa matuszkie, po moskiewsku, jak cziny łają dieńszczików.
Jak tę zmianę wytłómaczyć?...
Do rozwiązania zadania tego, jako dane wiadome, przedstawia się żywicielstwe. Pokora jego i pokora jej zależała od tego, które z nich funkcję żywicielską pełniło. Rozwiązanie podobne zadania możliwem jest, przypuszczając, że długie z żoną obcowanie na jej modłę Heltmana moralnie przerobiło. Faktu tego inaczej wytłómaczyć nie sposób. Heltman nigdy nikogo tak, jak pod koniec żywota swego żonę, nie traktował. Przerobił się więc i pod niczyim, tylko pod jej wpływem — przerobił się na jej modłę.
Ot, co żona znaczy.