Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ZAMEK WILCZKI.
Wskroś okien różnobarwnych powoju roślina,
Wdzierając się na głuche ściany i sklepienia,
Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia,
I pisze Baltazara głoskami: „Ruina."
Mickiewicz.

W dawnej ziemi Halickiej, tak płodnej w piękne położenia, jest Wieś Złotnika, gniazdo rodziny Złotnickich. Niedaleko od niej, na drugim brzegu Strypy przy Złotnikach płynącej, wznosi się zamek Wilczki, niegdyś obronny, a teraz rozpadły w gruzy, świadczące jeszcze o potędze i dostatkach jego dawnych właścicieli. Otaczają go do koła na nizinie wybudowane chaty wsi Sokolema zwanej, i z daleka patrzącemu wydaje się, jak gdyby Złotniki jedną z nią składały całość. Rzadka trafia się w tej nadobnej krainie tak zachwycające ujrzeć położenie, choć ona jest nieprzerwanym ciągiem pięknych widoków i obrazów, strojnych w hojne dary przyrodzenia.
Przy blasku zachodzącego słońca, po letnim upale, najlepiej wydaje się okolica, w której leżą Złotniki i Sokolema. Wzgórza okryte murawą i krzakami wabią oko, wszędzie coś nowego napotykające. Strumyki z pod ich stóp wytryskujące, szemrząc po dolinie, czołgają się powoli aż do Strypy, która, płynąc wśród jednej i drugiej wsi, odbija w swoich wodach i chaty Złotnik i na pół rozpadłe wieże Wilczków. — Drzewa owocowe zielenią się po ogrodach włościańskich, oddzielonych od siebie żywemi płotami