Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konieczna odśrodkowa siła: siła odwcielań i zaprzeczań, a której pęd, poczęty z dołu a bijący ku górze, stara się wyrazić westchnienia wszystkich ciał natury i rwania się wszystkich myśli ducha ku niewidzialnemu światu nieskończoności!
Zaprawdę, w kierunku tej siły coś panteistycznego przebija: onaby chciała, gdyby przemódz mogła i jedyną stać się panią świata, wszystko we wszystkiem stopić, samaby się rozwiała własnemi skrzydłami, wszelkie stworzenie zatraciłaby w Bogu jak w otchłani. To, co ona ukochała, nigdy przy niej, nigdy z nią nie przebywa, ale coraz wyżej i błędniej i dalej ciągnie ją za sobą. Każde stanowisko ona musi przekroczyć, każdą formę podnurtować i do poświęcenia przymusić, i jej samej ostateczną formą jest jej treść własna, jest to, co stanowi formę oceanu lub rozszerzalności światła, więc żądza wieczna, ruch nieskończony. Czem tedy w naturze płynność, czem tęczy około wodospadów umizgi; czem chmury co chwila zmienne, płynące na to, by przepaść gdzieś w Niebie; czem szmery rozmarzonych strumieni a szum daleki morza; czem owe melodye śpiewu, które gasną, oddalając się coraz wyżej, coraz szerzej, jakby życie z piersi ludzkich uwolnione już w Niebo zstępowało: tem się nam marzy, że jest poezya Słowackiego w literaturze naszej. Każda jej cząsteczka misternej, filigranowej roboty, jak drobny kwiateczek, jej ogół zaś, właśnie dla tego, że jest odwcielań formą, przedstawia ciągłe pojedyńczych cząstek stawianie i znoszenie, tworzenie i niszczenie, utrzymuje się raczej ruchem ciągłym niż postacią, zupełnie tak, jak muzyka. Stąd wypływa ów ciągły pozór ironii i kaprysu, stąd pęd niewstrzymany ale lekki, przejrzysty, na wskroś idealny. Któż np., czytając Szwajcaryę i Anhellego, nie dozna mistycznej tęsknoty? Komuż te dwa arcydzieła wewnętrznej melodyi ducha nie zostawią po sobie jakby uczucia, że wszystko przeminęło, że co