Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Krańce światów się odcieśnią
Znieskończeni się głąb duszy —
I z życia katuszy
Ty wypłyniesz pieśnią!

Jak w przestrzeni nieskończonej
Nowe słońca — nowe światy,
W piersi przepieśnionej
Błysną natchnień kwiaty.

I ty sypać będziesz niemi,
Ty, coś tyle tu bolała,
Zbolałym na ziemi
Sama zmartwychwstała!
Nizza na wiosnę 1845 r.




POD OBRAZEM SCHEFFERA.
Francesca de Rimini.

I w piekle nie jest bez Boga opieki,
Kto z ukochaną, choć w piekle, na wieki!
Bo wyższym szczęściem, niźli samo szczęście
Dla kochających wieczne dusz zamęście!
Niech lud szatanów nad niemi się sroży,
Gdy kochać mogą, w nich żyje Duch Boży!
Patrz, w tym burzliwym potępienia lesie
Wszyscy na dole jęczą obaleni;
Tych jednych dwoje w powietrza przestrzeni
Powiew miłości nieśmiertelnej niesie —
Mimo łez gorzkich, mimo krwawych znamion,
Coś zbawionego wygląda z ich twarzy,
Tak że myśl twoja w około ich ramion
Skrzydła anielskie — których brak im marzy!
1845 r.