Słuchaj!
W trzynastą rocznicę śmierci Grimhildy on nagle zawołał mnie do siebie z rana. — Już od dni kilku bladość złowieszcza kaziła mu lica. — Synu, rzekł, niech zastawią biesiadę w sali Delfickiego Apollina — ostatni raz dzisiaj położym się u jednego stołu. — Bóg Matki twojej mnie ściga, nim wzejdzie jutrzejsze słońce opuszczę tę ziemię. — Strach mnie ogarnął. — Szedłem wypełnić jego rozkazy. — On dzień cały strawił ze starcem Maurytańskich pustyni. — Głosy ich rozchodziły się jak ostatni szczęk dogorywającej bitwy — stało się cicho — wyszli oba i stąpali ku sali Festynów!
Dreszcz jak łuska gadu przesuwa się po mnie.
Siostrę moją przycisnął do łona i odpychał potem zwolna i rzekł: — Co brat ci rozkaże, czynić będziesz dla miłości mojej. — Do płaczącej słowa już więcej nie przemówił, ale kilka kropel wina rozlał w ofierze i legł, i mirtami uwieńczonym puharem pił zdrowie wielkich mężów. — Wyzwoleniec czytał mu Fedona[1] — stu niewolnikom wejść kazał i darował im wolność, a kiedy mu dziękowali: — Jako wasze pęta skruszyłem, pamiętajcie drugim, o ile wam sił stanie, zrywać łańcuchy. — Czyńcie kiedyś co wam mój syn powie. — I wstał pogodny jak wieczór co zwolna nocą się obwija a jeszcze purpury słońca nie zatracił!
Wtedy w najdalszej komnacie pałacu zaczęła się ta noc ostatnia, w której zawiązały się losy moje — wokoło nas jaśniały płomienie trójnogów. — Masynissa rzucał w nie kadzidła — głowa Amfilocha leżała na łonie przyjaciela i stopniami schodziło z niej życie —
- ↑ Dyalog Fedona o nieśmiertelności duszy, dzieło Platona, które Kato odczytał przed zabiciem się w Utyce.