Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a wtedy jej chwyta się rękoma; inszej zawieszony wśród ciemności, szuka w dole stopami. Tę, gdy znajdzie, o cale ciało niżej zstępuje, bez trwogi, bez zawrotu głowy, pewny śmierci, jeśli o cal chybi, bo tak wczesnego zgonu nie dozwoli mu Bóg, gdyż stepy go jeszcze potrzebują i koń żartki rży za nim i braci mołodców tysiące czeka na niego i w ramieniu czuje jeszcze sił dosyć na zdobycie państwa, a w sercu miłość ku urodziwej pani.



IV.

Świat słyszał o ludziach, nad któremi zapadł kamień grobowy więzienia, którzy z razu płakali i jęczeli, później do jarzma przywykli, słońca żałować zapomnieli i zasnęli snem myśli na resztę dni swoich, budząc się czasem, by ugryźć kawał chleba, by wodą popić go mętną i potem znów wpaść w letarg pośród milczenia i ciemności, zaprzyjaźniwszy ucho z brzękiem własnych łańcuchów; tak, że przy nich im zasypiać tak dobrze, jak przy szmerze strumieni, jak przy szumie borów, jak przy pieśniach mamki dawnej.
Ale oni już znużeni trudami życia dostali się pod czarne sklepienie: nie raz krew z ran im płynęła, nie raz duszę przygniotły frasunki. Mieli może wstąpić do klasztoru, kiedy ich wróg wtrącił do więzienia. Tam na pościel ze słomy padli, a ciężar przeszłości gniecie ich w piersi tak, że wstać już się odechciało. Nadzieje i zamiary umarły w ich duszy; a ten oddech chrapliwy, co się nad ustami unosi, jednym śladem jest życia długo trwonionego na polach bitew, w radnych kołach, w samotnych komnatach, gdzie się sami męczyli z swojemi przedsięwzięciami, które stawały wtenczas przed nimi jako duch Cezara przed dumającym Brutusem. Ale dziś oni pragną tylko ciszy i snu, a zatem sen i ciszę mają. Lecz młodej, hożej nad hyżemi, cóż wspólnego z kratą u okien, z hakami