To będziesz męczennikiem za wolność ludu.
Wszystko, wszystko za wolność ludu.
Aj waj.
Dobranoc obywatelu.
Na co ta odwłoka, te półśrodki, układy — rozmowy — kiedym przysiągł uwielbiać i słuchać ciebie, to że cię miałem za bohatera ostateczności, za orła lecącego wprost do celu, za człowieka stawiającego siebie i swoich wszystkich na jedną kartę.
Milcz, dziecko.
Wszyscy gotowi — przechrzty broń ukuli i powrozów nasnuli — tłumy krzyczą, wołają o rozkaz; daj rozkaz, a on pójdzie jak iskra, jak błyskawica, i w płomień się zmieni, i przejdzie w grom.
Krew ci bije do głowy — to konieczność lat twoich, a z nią walczyć nie umiesz, i to nazywasz zapałem.
Rozważ, co czynisz. Arystokraty w bezsilności swojej zawarli się w św. Trójcy i czekają naszego przybycia jak noża gilotyny. Naprzód, Mistrzu, bez zwłoki naprzód, i po nich.
Wszystko jedno — oni stracili siły ciała w rozkoszach, siły rozumu w próżniactwie — jutro czy pojutrze legnąć muszą.