Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Hierofant.

I te wszystkie bogi ziemskie, to siły tylko niebieskiego Boga!

Chór eleuzyjski.

I ziemia i niebo i gwiazdy pełne sił, piękne, rytmiczne, żyjące, czemże?

Hierofant.

Cieniem tylko — odbiciem tylko ideału!

Chór eleuzyjski.

Kochaj więc, o duszo, ideał nad miarę!

Głos Platona.

Kochaj niezrównaną miłością i spłoń w tej miłości! Tam u niepoczętego nigdy, tam dopiero pięknie, nieśmiertelnie, miarowo! Znaj się — i znając, wznieś motyle skrzydła, poniosą cię one do domu! — a dom twój, rodzimy dom, to pierś Boża, ludna wielkim ludem, ideami wieczności!

Chór eleuzyjski.

Choć wiarę nam przynosisz i dajesz nadzieję, czemuż nam tak smętno?

Głos Platona.

Bo dotąd nie macie miłości!

Chór eleuzyjski.

Czemuż nam zaczyna się marzyć o końcu blizkim? Jak posąg Fidiaszowy z kości słoniowej i złota, pryśnie Grecya nasza — i odłamki jej leżeć będą w popiele i prochu!

Hierofant.

Cel wasz, o dusze, nie na ziemi tej!

Chór eleuzyjski.

Szkoda nam jednak, o szkoda Helleńskiej ojczyzny! — i widomych świątyń — i śpiewnych igrzysk i marzonych bogów — marzonych tak cudnie!