Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A zatem nie ledwo że konająca z wzruszenia i żałości uklękła nad ową śmiałą głową i spuściła ku niej oczy, a czem jednem mogła przysłużyć się jej, to za nią ofiarowała modlitwę, szczerą i niepokalaną, którą polecała duszę zmarłego opiece aniołów; a potem wstaje, drżąca od osłabienia, z równym jednak blaskiem w źrenicy, łzami niezamglonej. Łzy są dziećmi przelotnego smutku; jak z chmury wiosennej, na lica spadają i wróżą pogodę, ale kiedy zetnie je mróz boleści, wtedy nie pytaj się o słońce, bo ono może już nigdy nie wróci.
W Agaj-Hanie wre ciągle namiętność i mózg szaleje. Znów przeszedł namiot jak długi, hetmana głowę pchnął nogą, ona potoczyła się ku ciału — i zapuścił kurtynę, potem zdjął z nad łoża tasak oprawny w szmaragdy i niosąc go w ręku, zbliża się do Maryny.
— Nie igraj ze mną, niewiasto, iżby chwila miłości rączo nie uleciała, a wtedy nadciągnie godzina zemsty i kary; bo zemsta jako miłość weselem jest sercu, które przesiąkło rosą południową. Każda kropla takowej rosy od waszych iskier gorzej pali i rozjątrza; różane w niej wonie, trucizna piekielna zarazem; ogień co krąży po mnie jest wieczną ci tajemnicą, córko północy. Ale z nim tak ostrożnie jako z płomieniem Allaha, bo on równie zabić umie.
Tu nagła zmiana zaszła w jego rysach i postawie, raz jeszcze schyla przed nią czoło jako przed panią, spojrzeniom swoim żaru ujmuje i na drżące, czułe zamienia, głos zniżył i płyną jego dźwięki jako dumka przez dziecię śpiewana.
— Zmiłuj, o zmiłuj się nademną, hurysso moja! Gwoli tobie całe poświęciłem życie — potok lat młodych, który mógł huczyć i pienić się po świecie, rozwalać skały i wykorzeniać lasy, zmusiłem do płynienia za twemi śladami, a on stał się drobnym strumykiem, który wyschnie w pamięci ludzi.