Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stanie się wreszcie jego własnością, rosła w sercu jego głucha wściekłość i gorycz, że nie może wszystkiego zagarnąć dla siebie. Jakże pięknem było to pole, mające przeszło dwa hektary rozległości! Obstawał przy podzieleniu go, aby nie dostało się nikomu, skoro on całości mieć nie może, teraz wszakże rzeź ta doprowadzała go do rozpaczy! Zaczął więc znów szukać pozorów dla przeszkodzenia podziałowi.
Fouan wymachiwał rękoma, przyglądając się w milczeniu, jak szarpano i krajano jego mienie.
— Robota skończona — rzekł Grosbois. — Możecie przemierzyć każdy udział, przekonacie się, że cala nawet różnicy między niemi niema!
Wyżej nieco znajdowało się jeszcze około czterech hektarów ornej ziemi, podzielonej na od dzielne cząstki, nie przenoszące wielkości jednego morga; jedna z cząstek wynosiła zaledwie dwanaście akrów. Geometra zapytał z ironią, czy i ten także kawałek na trzy części rozkroić trzeba, co dało powód do nowych sporów.
Kozioł machinalnie schylił się, podniósł garść ziemi, zbliżył ją do twarzy, powąchał i skosztował. Następnie z miną znawcy oświadczył, że kawałek ten składa się z najlepszej ziemi i że pozwoli zostawić go w całości, jeżeli na jego część przypadnie, w przeciwnym zaś razie żąda podziału. Oburzeni tem Delhomme i Hyacynt, opierali się, żądając i dla siebie równych części. Tak! tak! niech każdy weźmie po cztery akry!