Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy mnie się podoba? wszystko mi jedno, czy Jan, czy Kozioł... przecie z żadnym z nich spad nie będę! Jeżeli chcesz jednak, bym ci powiedziała, co myślę, to powiem, że robisz świństwo.
I wyszła z izby na podwórze, gdzie spokojnie dojadała kromkę chleba.
Jan zakłopotany trochę roześmiał się z jej słów, jak z gadania rozpieszczonego dziecka; stara Frimat oświadczyła, że za jej młodych lat zuchwała dziewczyna, byłaby porządnie oćwiczona rózgami. Tymczasem Liza milczała, zadumana, zajęta tylko praniem. Wreszcie odezwała się:
— A zatem! na tem staje, kapralu... Nie odmawiam wam stanowczo, ale też nic nie przyrzekam... Nadchodzi pora sianokosów... zobaczę się z rodziną, powiem im wszystko i wtedy namyślę się co zrobić. Potem obgadamy rzecz ostatecznie... czy zgoda?
— Zgoda.
Wyciągnął do niej rękę, uścisnął dłoń, którą mu podała. Z odzieży jej, obryzganej ciepłemi mydlinami, rozchodziła się woń popiołu i pachnącego korzenia.