Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
CZĘŚĆ DRUGA.

I.

Czwarta rano wybiła, rozwidniło się zaledwie, wiosenne majowe slońoe rzucało na ziemię pierwsze promyki różowego światła. Cała przyroda była jeszcze pogrążoną w uśpieniu, drzemały też w Borderie zabudowania folwarczne, stojące wdłuż trzech boków wielkiego, czworokątnego podwórza: owczarnia w głębi, stodoły na prawo, chlewnia, stajnia i dom mieszkalny na lewo. Wielka brama, zasunięta sztabą żelazną, zamykała czwarty bok podwórza. Żółty kogut, stanąwszy na gnojowisku piał na powitanie dnia głosem dźwięcznym i donośnym jak granie trąbki. Po chwili odpowiedział mu drugi kogut, potem trzeci i czwarty. Pianie kogutów nie ustawało ani na chwilę, rozlegało się coraz dalej, dalej, aż do najodleglejszych krańców Beaucyi.
Stałym swoim zwyczajem, Hourdequin spędził noc w pokoju Jakóbki, w małej izdebce, którą dla przypodobania się kochance kazał przyozdobić obiciem w wielkie kwiaty, perkalowemi firan-