Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przystępu tam nie ma, jak przez równinę Nores, nad którą góruje esplanada, czyli plac na wyżynie wysadzonej wiązami. Na esplanadzie powstańcy się rozłożyli. Jeńców pomieszczono w oberży „Mule Blanche” przy placu. Noc była niespokojną, mówiono o zdradzie. Z brzaskiem dnia dowódca, który zaniedbał wszelkich ostrożności, zrobił przegląd. Oddziały stojące szeregiem, zwróciły się plecami do równiny i w chwili kiedy improwizowany generał przejeżdżał konno przed frontem, szyldwach postawiony gdzieś w polu oliwnem, przybiegł zadyszany i zawołał:
— Żołnierze, żołnierze!...
Powstało niesłychane poruszenie, powstańcy, zapominając o karności, przybiegli na sam brzeg esplanady, by zobaczyć żołnierzy. Szeregi były całkiem złamane gdy wojsko stanęło w nieprzerwanej linii za drzewami oliwnemi i bagnety błyszczały.
Kontyngens z Palud i Saint-Martin de Vaulx uformował się napowrót i drwal jeden, olbrzym, głową przewyższający wszystkich, krzyknął:
— Do nas Chavanoz, Graille, Poujols, Saint-Entrope! Do nas Tulettes i Plassans!
Wezwani przeszli przez plac, by się połączyć z innymi. Dowódca, przy szabli, z kontyngensem z Faverolles, Vernoux, Corbière, Marsanne, Pruinas, oddalił się, by zajść z boku nieprzyjacielowi. Inne oddziały, zwróciwszy się na lewo, rozproszyły się po łące Nores, jako tyralierzy.