Strona:PL Zola - Wzniesienie się Rougonów (1895).djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzi ludzie przeżyli aż do tej nocy burzliwej jedną z tych sielanek, które pojawiają się jeszcze w klasie roboczej, pomiędzy wywłaszczonymi, pomiędzy prostaczkami i stanowią dzisiaj przykład owej miłości pierwotnej, opiewanej w dawnych bajkach greckich.
Mietta miała zaledwie lat dziewięć, kiedy ojca jej wysłano na galery, za to, że zabił żandarma. Sprawa Chantegreila znaną była w całym departamencie. Przemytnik nie zaprzeczał zabójstwa, ale przysięgał, że żandarm do niego wymierzył: „Ja go uprzedziłem, broniłem się. Był to pojedynek, nie morderstwo“. Powtarzał ciągle jedno i to samo. Nadaremnie mu prezes sądu przysięgłych tłómaczył, że kiedy żandarmowi służy prawo strzelania do przemytnika, przemytnikowi niewolno strzelać do żandarma. Chantegreil uniknął gilotyny, skutkiem swego niewzruszonego przekonania i dobrej opinii, jakiej przedtem używał. Płakał jak dziecko, gdy mu przyprowadzo córkę, żeby się z nią pożegnał przed odjazdem do Tulonu. Mała, którą matka odumarła jeszcze w kolebce, mieszkała ze swoim dziadkiem w Chavanos, wiosce leżącej w dolinie Seille. Po rozstaniu się z przemytnikiem, dziadek i wnuczka żyli z jałmużny. Mieszkańcy Chavanos dopomagali im, jak mogli. Lecz zmartwienie w krótkim czasie staruszka o śmierć przyprawiło. Mietta, pozostawszy sama, musiałaby żebrać na gościńcu, gdyby sobie sąsiadki nie przypomniały, że ma ciotkę w Plassans. Dusza