Strona:PL Zola - Rzym.djvu/804

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaniedbane i walące się w gruzy. Po nad miasteczkiem, wznosiła się na skale wieża zamku Orsinich, sroga jak groźba, okrutna jak wspomnienia lochów i więzień średniowiecznych. Może jej widok, oddziaływając na mieszkańców, czynił ich tak skorymi do kłótni, do zaciętych nienawiści rozstrzyganych nożem! Z Nemi pochodził ksiądz Santobono, którego brat skazany został na wieczne więzienie za morderstwo, a złowrogo pałające oczy tego księdza mówić się zdawały, że i sam gotów jest zawsze do popełnienia zbrodni. Piotra zachwyciło jezioro Nemi. Kształt jego przypominał jezioro Albańskie, lecz puhar, opasujący wodę, zdawał się być głębszy a lejkowatość brzegów więcej wydłużona i ścieśniona. Roślinność była obfitsza i bujniejsza, aniżeli nad jeziorem Albańskiem. Rozrosłe pinie, wiązy i wierzby, cisnąc się, zbiegały aż do wody, a jędrną, zdrową zieloność zawdzięczały wiecznie unoszącym się gęstym oparom, podnoszącym się w górę pod wpływem gorących promieni słonecznych, zbierających się na powierzchni jeziora jak w buchającej żarem kotlinie. Ciężka i ciepła wilgoć, pokrywała mchem drzewa, nawet dalej w ogrodach rosnące, a rankami opary jeziora gęste były i białe jak mleczna piana w olbrzymim tyglu, w którymby czarownice warzyły jakieś podejrzane leki. Piotr, patrząc na to jezioro, doznał dziwnej trwogi, jakby odgadywał w jego głębinie mnóstwo spoczywających tajemnic, które opadały