Strona:PL Zola - Rzym.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyczyny grożącej klątwy. Wszakże namówił Piotra do wyjazdu do Rzymu, pewnym przytem będąc zwycięztwa, które z góry sobie przeważnie przypisywał.
Znaglony do spiesznego wyjazdu, oraz do przyjęcia gościnności wśród nieznanej sobie rodziny cudzoziemskich książąt, Piotr czuł się niepewny, trwożny. Miał przed sobą walkę z potężną kongregacyą Indeksu, nieznając przyczyn i warunków.
Popatrzywszy przez chwilę w milczeniu na nieznaną sobie postać Piotra, Wiktorya rzekła:
— Co też ja robię najlepszego!... Zatrzymuję pana tutaj, zamiast go zaprowadzić do przygotowanego dla niego pokoju... Gdzież są pańskie rzeczy?..
Wskazał jej na walizkę, którą położył na ziemi, objaśniając, że przybywszy tutaj na parę tygodni, wziął z sobą tylko nową sutannę na zmianę i trochę bielizny. Bardzo była tem zadziwiona.
— Na parę tygodni! Pan przypuszcza, że z nami zostaniesz tylko kilkanaście dni?... No, ale to nie moje sprawy... sam pan się przekona, że to potrwa znacznie dłużej...
Piotr czuł się pokrzepiony i ucieszony tem spotkaniem z wesołą i dobrą swoją rodaczką. Pałac Boccanera mniej przygnębiająco na niego oddziaływał skutkiem tej niespodziewanej okoliczności. Szli teraz obok siebie i Wiktorya opo-