Strona:PL Zola - Rzym.djvu/730

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Lecz powiedz mi, jakim sposobem ja jestem w to wszystko teraz wprowadzony? Dla czego monsignor Nani zdaje się interesować procesem wytoczonym mojej książce?...
— Czyż można czegokolwiek być pewnym z tymi ludźmi! To wszakże wiem na pewno, że monsignor Nani dowiedział się o istnieniu twojej książki, dopiero po nadesłanej denuncyacyi przez biskupów z Tarbes, z Poitiers i z Evreux. Wiem także, iż czynił usiłowania, by powstrzymać proces, znajdując, że jest niepotrzebny a nawet szkodliwy. Lecz denuncyacyę nadesłano ojcu Dangelis, jako sekretarzowi kongregacyi Indeksu, a ten, jako dominikanin, jest zaciętym wrogiem jezuitów... zatem nie mogąc nic uzyskać od ojca Dangelis, polecił Benedecie, by napisała list do wicehrabiego Filiberta de la Choue, by ci powiedział, żeś powinien natychmiast przybyć do Rzymu, dla osobistego bronienia zagrożonej książki. Monsignor Nani oświadczył przytem, że życzy sobie, byś zamieszkał w pałacu Boccanera przez cały czas twego pobytu w Rzymie.
Szczegóły te mocno zadziwiły Piotra.
— Czy jesteś pewny tego, co mówisz?...
— O najzupełniej! Słyszałem, gdy o tobie mówiono podczas wieczornych poniedziałkowych zebrań u donny Serafiny... Wreszcie ostrzegłem cię, że monsignor Nani zna cię wybornie i o całej twojej przeszłości jak najszczegółowsze przeprowadził śledztwo. Podług mnie musiał on