Strona:PL Zola - Rzym.djvu/663

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bokiem odrętwieniu, a tylko plusk kanału, niosącego nieczystości z miasta do rzeki, rozlegał się donośnie, zwycięzko.
Wróciwszy do pałacu Boccanera, wstąpił Piotr do pokoju Daria. Młody książę siedział w fotelu, a Wiktorya krzątała się, by wszystko przygotować do nocnego spoczynku. Usłyszawszy zkąd Piotr przychodzi, zawołała prawie z gniewem:
— Jakto?... więc ksiądz dobrodziej jeszcześ tam chodził po nocy, pomimo wszystkiego co mówiłam?... Na pewno źle się to skończy i lada dzień wydarzy się jakie nieszczęście... o pchnięcie nożem w Rzymie nietrudno...
Zwróciła się znów w stronę Daria:
— Pierina nie przychodzi teraz do pałacu... ale wiem, że często siedzi za ogrodem...
Dario zapytał Piotra:
— Więc jeszcze przychodzi... a jednak zakazałeś jej pokazywać się koło domu?... Czemuż cię nie usłuchała?... Czyż chce, aby Tito pchnął mnie nożem po raz drugi?...
Nagle zamilkł silnie zakłopotany, bo do pokoju weszła Benedetta. Chciał się przed nią usprawiedliwić, wyjaśnić, że nie zasłużył na zemstę ze strony brata Pieriny, lecz Benedetta uspokoiła go, mówiąc z czułością:
— Nie potrzebujesz się tłomaczyć, mój najdroższy... wiem wszystko... Czyż ty mogłeś przy-