Strona:PL Zola - Rzym.djvu/624

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Willa Farnesina wyjątkowo silne wrażenie wywarła na Piotra, który nad wieczorem znalazłszy się w pałacu Boccanera w towarzystwie Daria i Benedetty, rzekł, że dziś widział zmarłą duszę starego Rzymu. Znajdujące się tam malowidła, wykonane podług kartonów Rafaela, mniej mu się podobały od ogrodu i otwartej sali nad brzegiem jeziora. Ścienne dekoracye sali nie były malowane ręką mistrza, lecz posiadały czysto rzymski charakter i wiele wdzięku, skutkiem harmonijnego zlania się kolorytu, o delikatnych odcieniach różowych, niebieskich i bladoliliowych. Niegdyś ogród willi dochodził do samego Tybru, obecnie zaś cała ta część została zniszczona, zabrana przez miasto budujące wybrzeże, a uszczuplony obszar ogrodu, pozostawał w zupełnem zaniedbaniu. Chwasty rozpanoszyły się wszędzie, grunt pogarbił się i poobsuwał w rozkopane doły, smutek tu zaległ cmentarny, a tylko dojrzewające owoce drzew cytrynowych i pomarańczowych, jaskrawością i rozmaitością tonów swojego złota, rozweselały żałobny nastrój opuszczonego ogrodu.
Razu pewnego, nad wieczorem, Piotr wybrał się do willi Medicis, będącej własnością Francyi. Jakiejże cudownej piękności był ogród ciągnących się dokoła willi! Ileż tu było cienistych alei, wysokich sosen, kunsztownie strzyżonych bukszpanów! Ciemny, odwieczny lasek dębowy usposabiał do dumań a na skrajach tego starożytnego gaju, zachodzące słońce rozpalało żary, odbijając się w bronzie