Strona:PL Zola - Rzym.djvu/592

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łu świętej inkwizycji, by się naradzić nad rozpoczęciem nowych starań. Ojciec Lorenzo, spowiednik ciotki i siostrzenicy, uczestniczył także w naradzie. Był on zawsze za prowadzeniem rozwodowego procesu, za rozerwaniem małżeństwa Benedetty z hrabią Prada, małżeństwa tak gorliwie popieranego przez księdza Pisoni, gorącego patryotę. Benedetta mówiła z wielkiem ożywieniem, wymieniając przyczyny, na których opierała swoje nadzieje:
— Monsignor Nani wszystko może... wszystko co zechce... otóż jestem niezmiernie szczęśliwa, że raczył wziąść w swoje ręce całą sprawę tego procesu... Proszę cię, drogi księże Piotrze, miej i ty cierpliwość... nie buntuj się... a zobaczysz że jeszcze wszystko się stanie, tak jak tego pragniesz...
Piotr spuścił głowę na piersi i milcząc zastanawiał się nad swojem położeniem. Rzym pociągał go nadzwyczajnością piękna i uroku, zwiedzając miasto i okolicę, zaspakajał długoletnie swe pragnienia rozbudzonej ciekawości, zatem przedłużony o kilka tygodni pobyt w Rzymie nie był przykrością, raczej przeciwnie. Prawda, że z drugiej strony rzecz biorąc, to ciągłe odkładanie celu, w którym tu przybył, zużywało jego wolę, zniechęcało go, odbierając odwagę, napawało goryczą bezużyteczności zamierzonego kroku. Lecz czegóż się lękał?... Wszak poprzysiągł sobie, że nie uczyni żadnego ustępstwa, nie zmie-