Strona:PL Zola - Rzym.djvu/590

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czoność zachwytu a zarazem niebiańskiej niewinności.
Raz jeszcze uściskawszy Benedettę, Celia wyszła, zabierając z sobą pannę służącą, która czekała na nią w pierwszym salonie.
Gdy pozostali sam na sam, Benedetta, wskazując Piotrowi krzesło i siadając tuż obok, rzekła pośpiesznie:
— Kochany księże Piotrze, polecono mi, bym ci udzieliła pewnej ważnej wskazówki, co do dalszego zachowania się w Rzymie. Wiadomość o twojem przybyciu narobiła sporo hałasu i przypisują ci ogólnie najdziwaczniejsze zamiary i dążności. Książka twoja jest uważana za bardzo szkodliwą, ma ona być od początku do końca nawoływaniem do schyzmy, ty zaś masz być ambitnym i przewrotnym człowiekiem, który, wyzyskując pojawienie się twej książki w Paryżu, przybyłeś do Rzymu dla uczynienia tem większego rozgłosu swojemu dziełu — słowem przypisują ci chęć wywoływania skandalu. Otóż polecono mi, bym cię ostrzegła, że jeżeli zawsze trwasz w chęci widzenia się z Ojcem świętym i bronienia przed nim napisanej przez siebie książki, to należy się postarać, by najpierw o tobie zapomniano... w tym celu, nie pokazuj się nigdzie przez kilka tygodni, żyj w ukryciu, wyczekując sposobniejszej chwili dla dalszych twoich zabiegów...
Piotr czuł się na razie oszołomiony temi słowami. Ależ oni wszyscy do szaleństwa chcą go