Strona:PL Zola - Rzym.djvu/577

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łace władców Rzymu. Musiał widywać cienie starożytnych cezarów odzianych purpurą, i pytał ich jako swych poprzedników na tronie, jak postąpić, co uczynić, by znów pochwycić berło nad światem, by znów zawładnąć narodami wszystkiemi. Pałające oczy starca watykańskiego, porzuciwszy wywoływaną przeszłość wzgórza palatyńskiego, spojrzały w lewo i spoczęły na Kwirynale. Godzinami wpatrywał się pogrążony w myślach nad tą nową władzą osiadłą tuż naprzeciwko jego tronu. Watykan i Kwirynał przedzielała tylko dolina Tybru, cała zapełniona domami średniowiecznego Rzymu i pałacami z epoki Odrodzenia. Stanąwszy w oknach swoich rezydencyj, papież i król mogli się wzajemnie widzieć, a za pomocą zwykłej lornetki teatralnej mogli rozpoznawać rysy swoich twarzy. Patrzą na siebie i walczą o lepsze, kto kogo przezwycięży, kto całość władzy pochwyci, ku któremu z nich dłonie wyciągnie lud zamieszkały w tych szarych domach, zalegających dolinę... Wieczny to bój, pełen tajemniczych zagadnień! Kto zwycięży, kto?... Czy kapłan, pasterz dusz ludzkich — czy monarcha, władca ciała ludzkiego?...
Piotr zapytywał sam siebie, jaki mógł być wątek marzeń papieża, gdy wzrokiem wybiegał po za Rzym, po za Kampanię, góry Sabińskie i góry Albańskie, gdy wzrokiem duszy biegł w dal, obejmując całe chrześciaństwo. Od lat tylu zamknięty w swem więzieniu, cóż wiedział papież