Strona:PL Zola - Rzym.djvu/528

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z dnia na dzień. To rzeczywiście trudno uprzytomnić sobie, by coś podobnego zawrzało w tym Rzymie, tak zawsze spokojnym, rozkosznie rozmarzonym i egoistycznym. Wszyscy wtedy ucierpieli majątkowo, wszystkich wstrząsnęła burza, zniszczenie siejąca, ofiarami tego szału padły prawie bez wyjątku, szlacheckie starożytne rody, niegdyś wzbogacone z łaski papieży. Teraz wyzuli się z posiadanych pałaców, z galeryj pełnych arcydzieł, posprzedawali wszystko, pędząc za zyskiem, lecz to przypłacili ruiną. Nepotyzm nagromadził olbrzymie bogactwa w rękach niektórych rodów, a przez wieki dzierżone skarby stopniały i poszły w niwecz w niespełna lat dziesiątek.
Narcyz, zapomniawszy, że mówi do księdza, opowiadać mu zaczął drażliwej natury fakta, zaszłe wśród wybitniejszych rodzin rzymskich, wreszcie rzekł:
— A nasz przyjaciel Dario, ostatni potomek książęcego rodu Boccanera, żyjący dzisiaj z jałmużny swego stryja, posiadającego tylko pensyę i dochody swego kardynalskiego urzędu, Dario niezawodnie byłby bogatym, gdyby nie zaszły te dziwne wydarzenia przy spekulowaniu gruntami willi Montefiori... Zapewne coś o tem musiałeś słyszeć?... Rozległy obszar ogrodów willi został sprzedany pewnej spółce finansowej za dziesięć milionów franków. Naraz, książe Onufry Boccanera, ojciec Daria, ogarnięty nagłą żądzą speku-