Strona:PL Zola - Rzym.djvu/522

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ców. Byli to w znacznej części urzędnicy rządowi, oraz ciżba ludzi, żyjących około dworu królewskiego lub z niego żyć pragnących, a także próżniacy, posiadacze jakiegoś mienia, chcący się bawić i używać swych pieniędzy. Ten nagły przypływ ludności, wytworzył pojęcie, iż ciągle tak będzie, że nawet napływ będzie coraz to silniejszy. Zaczęto więc zabudowywać dawne przedmieścia Rzymu, od wieków będące już pustkowiem. Wspominano o Paryżu, który tak się rozrósł, odmienił i upiększył za drugiego cesarstwa. Na nieszczęście nad Tybrem nie było naprzód nakreślonego planu co do zmian, których pożądano, by miasto na wzór Paryża stało się miastem szerokich ulic, pełnych światła, powietrza i zdrowia. Nie było też człowieka, któryby umiał objąć całość tych potrzeb i któryby mógł się oprzeć o potężne stowarzyszenia finansowe. Ambicya, duma i entuzyazm kierowały tu na oślep, zaczęto spekulować, podbijając cenę gruntów, agio jak nawałnica powiało nad Rzymem, poczęło szaleć, niszcząc wszystko, rujnując wszystkich, bo wszyscy brali w niem udział, porwani żądzą wzbogacenia się z dnia na dzień. Rozeszła się pogłoska, że grunta kupione po pięć franków za metr, sprzedają się po sto franków. Rozpaliło to ogólną gorączkę, wszyscy zaczęli spekulować. Z północnych Włoch spuścił się na Rzym cały tłum chciwych zarobku zdobywców, którzy ciągnęli tu jak do ziemi obiecanej, wiecznie sło-