Strona:PL Zola - Rzym.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bardzo mnie dziwi — rzekł Narcyz — żeśmy niespotkali Ojca świętego... Zapewne powóz minął nas, gdyśmy byli w wieży Leona IV.
Narcyz znów był teraz rozmowny i opowiadał, że kuzyn jego, monsignor Gamba del Zoppo, przyboczny kamerier papiezki, jest zarazem Copiere, podczaszym, lecz urząd ten ma znaczenie czysto honorowe, zwłaszcza od czasu, gdy wystawne obiady i przyjęcia dyplomatyczne odbywają się w sekretaryacie, u kardynała-sekretarza. Monsignor Gamba del Zoppo, ten człowiek legendarnej bojaźliwości i nicości, był wszakże ulubieńcem papieża, bawiącego się opowiadanemi przez niego anegdotkami. Monsignor odgrywał rolę żywej gazety, wszystko wiedzącej o sprawach bieżących, tak w watykańskim jak i kwirynalskim świecie. Zręczny pochlebca, zawsze wesoły, uśmiechnięty, monsignor, dzięki zabawnie opowiadanym plotkom miejskim, dążył spokojnie, bez wzruszeń, do otrzymania godności kardynała. Zawsze miał świeży zapas historyjek do opowiadania papieżowi podczas spaceru w ogrodzie, zapas ten odnawiał się z łatwością, nieprzekraczając murów watykańskiego pałacu, w którym, chociaż nie było kobiet, roiły się intrygi. Wszyscy ci księża, starzy kawalerowie, stanowiący przybraną rodzinę papieża, tak jak oni starego kawalera, nienawidzili się wzajemnie, współubiegając się o dostojeństwa, brnąc w zawile kombinacye, knując spiski, a nawet posądzano ich, że chętnie