Strona:PL Zola - Rzym.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jący, odnajdujemy się w dziełach przez niego stworzonych. Ten poszukiwacz sztuczności trwoży nadmiarem swej intuicyi a zachwyca polotem ducha, gardzącego wszystkiem co poziome, co z rzeczywistością zbyt ciasno sprzężone... Jeżeli chcesz się zapoznać z nim bliżej, radzę ci, idź do willi Borghese i zobacz grupę Apolina i Dafne! Bernini ją wykonał, mając lat ośmnaście... a potem idź do kościoła Santa Maria della Vittoria i stań przed jego świętą Teresą! Ach, to pochwycenie ekstazy świętej Teresy! Zdaje się, że widzieć ona musi otwarte przed sobą niebo i przejęta jest dreszczem boskich rozkoszy! Całe jej ciało chwycone jest upojeniem najwyższem, tchu jej zabrakło z nadmiaru oddania się, zamiera z lubości w objęciach swej miłości, kona na łonie swego Boga w bezbożnym szale swego radosnego z nim złączenia... Ileż ja godzin spędziłem przed tą boską oblubienicą i coraz namiętniej rozkoszuję się jej widokiem... budzi ona we mnie nieskończoność wrażeń i zawsze nęci swym symbolem...
Głos Narcyza rozpłynął się, zamierając, lecz Piotr już się nie zdziwił, bo spędziwszy z nim cały ranek wiedział, że gardzi on i bezwiednie potępia wszystko co zdrowe, proste, silne. Nie zważając więc na jego obecność, oddał się pogoni za własnemi myślami, które coraz to wyraźniej mówiły mu, że starożytny pogański Rzym przejawiał się w chrześciańskim Rzymie i, wskrze-