Strona:PL Zola - Rzym.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

blizko napotkał olbrzymi, ryży sześcian pałacu Farnese, którego logia zwróconą była ku rzece. Nieco dalej, ta nizka, ledwie widzialna kopuła, musiała być kopułą Panteonu. A ten odnowiony kościół, tam het daleko, zwany był San Paolo fuori le muri, architekturą swą przypominał olbrzymią stodołę. Posągi wieńczące kościół św. Jana z Lateranu wydawały się z tej odległości niewiększe od drobnych owadów. Wyrastając jedne przy drugich, widniały kopuły: Gesu, św. Karola, św. Andrzeja, św. Jana florenckiego, i tylu, tylu innych gmachów pamiątkowego, doniosłego znaczenia. Statua pałacu św. Anioła błyszczała w słońcu, willa Medici wznosiła się wysoko na skraju miasta a wśród tarasu na monte Pincio bieliły się marmurowe posągi w ogrodzie złożonym z drzew rzadkich gatunków. Willa Borghese zamykała horyzont w tej stronie obszarem widniejącej na tle nieba zieloności. Piotr szukał jeszcze Kolizeum, lecz dostrzedz go nie zdołał.
Lekki, północny wietrzyk zaczynał zdmuchiwać poranne opary. Z po za dalekich mgieł występowały coraz wyraźniej całe nowe dzielnice miasta, rysując się jak przylądki na morzu światła. Wśród nagromadzonych chaotycznie domów wyrastał jakiś białością rażący kawał muru, szereg szyb rzucał płomienie, lub ogród ciągnął się czarną plamą. Wszystko nabierało potężnie silnego kolorytu. Niektóre ulice i place lśniły się, jakby wyspy wśród zanikającego w szczegó-