Strona:PL Zola - Rzym.djvu/344

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

marmury najrzadsze, najdrogocenniejsze ukazywały się zewsząd nagromadzone z marnotrawną hojnością. Bernini, zdobiąc niemi gmach, posunął zbytek do krańcowego przepychu. W lśniącej posadzce odbijały się wspaniałości stropów świątyni a na marmurowych słupach oddzielających nawy, widnieją wykute medaliony papieży, wśród emblematycznych tiar i kluczy trzymanych przez pyzate aniołki. Na murach przeciążonych ozdobami, powtarza się najczęściej gołębica Inocentego X, a w niszach stoją kolosalne posągi, często dziwacznie pojęte. Loże, balkony, balustrada Konfesyi o podwójnie biegnących schodach, ołtarze a zwłaszcza grobowce, zdumiewały Piotra nadzwyczajnością bogactwa. Wszystko, tak, wszystko lśniło się tutaj połyskami najcenniejszych marmurów; wszystko było marmurowe, cała wielka nawa, boczne nawy, całość murów posadzki i stropów była z marmuru. Na całej przestrzeni tego kościoła, nie możnaby znaleźć miejsca szerokiego na dłoń z czego innego, niż marmur. Tryumfująca bogactwem i pięknem, bazylika tchnęła majestatem, wzbudzając podziw. Większą była nad inne kościoły, najwspanialszą na świecie, najsławniejszą pomiędzy sławnemi gmachami.
Piotr szedł, błądząc pomiędzy nawami, patrząc i jeszcze nic poszczególnie nie rozeznając, przygnieciony ogromem i okazałością świątyni. Zatrzymał się przez chwilę przed bronzową statuą świętego Piotra, przedstawionego w sztywnej,