Strona:PL Zola - Rzym.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stra, a niektóre fotele pochodziły z siedemnastego wieku. Inne sprzęty raziły pospolitością, pozbierane były bez wyboru i smaku. Na ciężkim, nieładnym stole z epoki pierwszego cesarstwa, leżały fotografie a brzydota ich jeszcze stawała się widoczniejszą na drogocennym marmurze złoconych konsoli. W całym tym salonie, trudno było znaleźć coś zajmującego pod względem sztuki. Na ścianach wisiało kilka średniej wartości obrazów a pomiędzy niemi wyróżniał się jeden tylko z epoki przedrenesansowej. Obraz ten był niewiadomego mistrza. Przedstawiał Zwiastowanie. Wzorem pierwotnie pojętej Matki Boskiej, artysta wyobraził ją pod postacią wątłej, drobnej dzieweczki, mogącej mieć lat dziesięć. Natomiast Anioł był wspaniale potężny, piękny i olbrzymi, promieniały od niego potoki świetlane, któremi miłośnie ogarniał przeczystą swą oblubienicę. Na przeciwnej ścianie, naprzeciwko Zwiastowania, Piotr zauważył inny niemniej zajmujący obraz a raczej portret młodej dziewczyny z rodu Boccanera. Przypuszczano, że wyobraża on rysy pięknej Casii Boccanera, owej legendowej Casii, która rzuciła się do Tybru, uśmiercając w ten sposób swego brata Ercolo i pociągając zarazem trupa zabitego przez niego Flavia Corradini, umiłowanego przez nią kochanka.
W salonie tym paliły się cztery lampy, oświecając jaskrawo a zarazem spokojnie żółte, staroświeckie ściany, które złociły się miejscami