Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzający jak pieszczota. W głębi posępnej, tragicznej sali, stał zastęp służby, która stała nieruchomie jak w uroczyste dnie przyjęć. Przez drzwi wchodziły i wychodziły coraz to inne czarno ubrane postacie, które unieść ztąd miały niedający się zapomnieć widok dwojga niezrównanej piękności kochanków, zmarłych w uniesieniu miłości i na zawsze złączonych, zapatrzonych w siebie.
Piotr spotkał Celię z Pieriną w przyległej poczekalni, w której u progu stał don Vigilio, składający ukłony przed przychodzącymi i wychodzącymi gośćmi. W rogu tej komnaty, ustawiono meble wyniesione dziś z sali tronowej. Celia zmusiła Pierinę, by usiadła na fotelu a sama stała przed nią zachwycona nadzwyczajną jej pięknością, znajdując, że jest najpiękniejszą ze wszystkich, jak zwykła była mówić w podobnych okolicznościach. Zwróciwszy się do Piotra, wypowiadała swój smutek serdeczny i podziw nad ich pięknem; mieszała to ze łzami, których powstrzymać nie mogła.
Piotr, chcąc przerwać wątek myśli Pieriny, zapytał ją o rodzinę i dowiedział się, że Tito leży w szpitalu i prawdopodobnie umrze z rany, jaką mu zadano nożem. Od początku zimy, nędza wzrosła w nieszczęsnych domach niedokończonej i w gruzy walącej się nowej dzielnicy Rzymu. Opowiadając swe rozpaczliwe smutki,