Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym dziewicy i kobiety uczonej. Czasami jednak, pośród tego wielkiego, rozmaitemi gratami założonego pokoju, ręce ich się spotykały, uśmiechali się do siebie czule; działo się to, gdy czasem razem przeglądali traktat o porostach morskich, gdy ich głowy włosami się stykały, albo gdy badali fiolkę płynu bromem zarumienionego, próbkę jakąś zafjoletowioną jadem, gdy opierali się o siebie, albo gdy pochylała się przez jego głowę nad narzędziami, które zalegały stół i fortepian, lub gdy wołała by ją podniósł aż do najwyższej półki szafy. Ale w tych częstych cogodzinnych wypadkach nie było nic zdrożnego, nic coby przechodziło zakres pieszczoty dozwolonej wobec rodziców i starszych, prosta przyjaźń zaledwie pewną rozkoszą rozgrzana pomiędzy kuzynem i kuzynką, którzy niezadługo pobrać się mieli. Słusznie mówiła pani Chanteau, iż młodzi są bardzo rozsądni. Gdy nawet Ludwika przyjeżdżała i stawała pomiędzy niemi z całym swoim zasobem zalotnych minek, Paulinka już zazdrosną być się nie zdawała.
Tak minął rok cały. Fabryka szła już, i kto wie, czy kłopoty jakie powodowała, nie były najlepszą dla nich obroną przeciw porywom namiętności. Po ustawieniu z trudnością nowych aparatów, pierwsze rezultaty wydały się doskonałemi, wprawdzie wydajność była skromna, ale przy udoskonaleniu metody, zdwojeniu starań i działalności, można się było spodziewać dojścia do olbrzymiej produkcji. Boutigny wynalazł już miejsce zbytu szerokie, może nawet za szerokie, fortuna nie uśmiechać się ale śmiać się szczerze do nich zdawała. Od tej chwili ta nadzieja uczyniła ich upartymi wobec wszelkiej przepowiedni ruiny; fabryka stała się przepaścią, w którą rzucali garściami pieniądze w tem przekonaniu, że je znajdą na dnie w sztaby złota zmienione. Każda nowa ofiara, każde nowe poświęcenie zaciekłość ich zwiększało.
Z początku pani Chanteau nie wyjmowała nic z szufladki biurka bez uprzedzenia o tem Paulinki.
— Duszko, w sobotę wypłata, brakuje wam trzy tysiące franków, chodź ze mną wybrać papiery, które sprzedać będzie trzeba.