Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prostego kataru uleczyć, a pewnego dnia, gdy broniła nauki z uniesieniem młodości i wiary, o mało się nie rozpłakała tak kpił z jej entuzjazmu, który nieświadomości przypisywał. Zresztą zdecydowany był pomimo to zostać doktorem; czy takie głupstwo, czy inne to wszystko jedno — mówił w gruncie wszystko niewiele warte. Paulinkę oburzały te nowe pojęcia jakie ze sobą przywiózł. Skąd mu te myśli? — pewno ze złych książek myślała, ale nie śmiała się wdawać w obszerniejsze w tej kwestji rozmowy, przeszkadzało jej do tego przekonanie, że sama nic nie umie i drażniły ją przycinki i żarty kuzyna, który zwykle kończył dysputę wykrzyknikiem:
— E! co ty wiesz!? co ja z tobą zresztą będę gadał, kiedyś ty mała, głupia dziewczyna, której wszystkiego powiedzieć nie można.
Wakacje w ten sposób minęły na ciągłych przekomarzaniach się. W przechadzkach ich, on teraz nudzić się zdawał, znajdował morze głupiem, zawsze jednakowem, jednak dla zabicia czasu, zaczął pisywać wiersze i pisał do morza sonety z wielką starannością ułożone w rymach wielce bogatych. Nie chciał się już kąpać, odkrył, że kąpiele zimne nie służą mu, a pomimo zaprzeczenia wartości i powagi medycyny, wygłaszał zdanie stanowcze i jednem słowem leczył, lub skazywał na śmierć ludzi. Około połowy września, gdy Ludwika przyjechać miała, nagle zaczął objawiać chęć powrotu do Paryża pod pretekstem przygotowania się do egzaminów.
— Te dwie małe zanudziłyby mnie — mówił. Lepiej już niech się miesiąc wprzód zaprzęgnę.
Paulinka stawała się łagodniejszą w miarę jak on jej więcej dokuczał. Gdy okazywał się szorstkim, gdy znajdował przyjemność w doprowadzeniu jej do rozpaczy, ona spoglądała na niego oczyma czułemi i śmiejącemi się, któremi uspokajała wuja, gdy wrzeszczał w bólach podagrycznych. Jej się zdawało, że kuzyn jej musi być chory, ponieważ pojmuje życie jak starzy.
W przeddzień wyjazdu, Lazar taką okazywał radość z tego, iż opuszcza Bonneville, że Paulinka rozpłakała się.
— Już mnie nie kochasz!
— Jakaś ty głupia, przecież wiesz dobrze, że na