Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się kryła. Duma z zaparcia się siebie zniknęła, zgadzała się na to, aby oni szczęszliwi byli bez niej. Był to stopień najwyższy miłości dla innych: zniknąć, oddać wszystko z tem przekonaniem, że się jeszcze nie dosyć daje, kochać tak dalece, aby być zadowoloną ze szczęścia, którego się nie przyniosło i którego się nie podzieli. Słońce wschodziło, gdy Paulinka zasnęła snem głębokim.
Tego dnia zeszła na dół późno bardzo. Budząc się, doznała tej rozkoszy, iż czuła w sobie wyraźne i niewruszone postanowienie, jakie wczoraj powzięła. Później spostrzegła się, że z tem wszystkiem zapomniała o jednej rzeczy i że potrzeba było pomyśleć o jutrze, o nowej sytuacji, jaka się w domu tym wytworzy. Jeżeli już miała tyle odwagi, żeby ożenić Lazara z Ludwiką, nie zdawało jej się, żeby potrzebowała pozostać przy nich i szczęścia ich być najbliższym świadkiem. Poświęcenie ma też swoje granice, obawiała się powrotu tych zazdrosnych wzburzeń, jakiejś sceny, któraby ją zabiła. Zresztą czyż tego było jeszcze nie dosyć? Któżby był jeszcze tyle okrutny, żeby ją skazywał na takie tortury do niczego niepotrzebne, natychmiast też powzięła postanowienie nieodwołalne. Odjedzie, opuści ten dom, pełen niepokojących wspomnień. Trzeba było zmienić zupełnie życie — i przed tem też się nie cofała.
Przy śniadaniu okazała tę spokojną wesołość, która jej nigdy nie opuszczała, widok Lazara i Ludwiki siedzących przy sobie, śmiejących się i szepczących, nie odebrał jej odwagi, tylko chwilami serce jej zimny dreszcz przenikał. Potem, gdy nadeszła sobota, znalazła sposób wysłania ich obojga na jakąś dalszą przechadzkę, tak aby była sama, gdy doktór Cazenove przyjedzie. Odeszli, a ona przez ostrożność, aby jej nikt nie przeszkodził, wyszła ja drogę naprzeciw doktora. Jak ją tylko spostrzegł, przystanął, chcąc ją zabrać do powoziku i zawieźć do domu, ale ona prosiła go aby wysiadł, mówiąc, że pójdą powoli do domu, a Marcin te kilkaset kroków powiezie pusty powozik.
W kilku prostych zdaniach, wypowiedziała doktorowi, co się w jej sercu działo; powiedziała wszystko: swój projekt oddania Lazara Ludwice, swoje postanowienie