Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest głupstwo, mówił, pracować dziś nad jakiemiś tam szpargałami, aby później pisać dramata i romanse!? Nie, niema jak polityka! Na tej podstawie wysunął nowy plan: znał trochę deputowanego z Caen, pojedzie z nim do Paryża jako jego sekretarz i w kilka miesięcy wybije się na wierzch. Cesarstwo potrzebuje młodych ludzi szlachetnych. Gdy Paulinka zaniepokojona tym rozpędem jego marzeń, starała się ostudzić jego gorączkę, radząc mu aby się postarał o jaki urząd choć mały, lecz pewny i spokojny, on śmiał się z jej ostrożności i bojaźliwości i w żartach serdecznych babunią ją nazywał. I znowu rozpoczynały Się krzyki i śmiechy, w domu huczała zbyt głośna wesołość, w której czuć było męczarnie skrytego cierpienia.
Pewnego dnia, gdy Lazar i Ludwika pojechali sami do Verchemont, Paulinka potrzebując jakiegoś przepisu na odświeżanie aksamitu, poszła na górę poszukać w wielkiej szafie kuzyna, gdzie, jak jej się zdawało, widziała go na świstku papieru, między dwoma kartkami, jakiejś książki. Tam pomiędzy broszurami, znalazła starą rękawiczkę swej przyjaciółki, ową rękawiczkę zapomnianą, którą się upajał, tak często, aż do wzburzeń namiętnych ciała i wizji halucynacyjnych. Był to dla niej jakby promień światła; poznała w rękawiczce owej przedmiot, który z takiem zakłopotaniem ukrył owego wieczora, kiedy niespodzianie sama przyszła na górę po niego, wołając go na obiad.
Upadła na krzesło, jakby dobita tem odkryciem. — O Boże wielki! wykrzyknęła, — więc on pragnął tej dziewczyny zanim ją zobaczył, zanim powróciła, żył myślą o niej i gałgan ten zmył wargami swemi, całując go dlatego, że w sobie zatrzymać zdołał wspomnienie jej zapachu! Łkania wstrząsały nią, oczy zalane łzami wpiły się w rękawiczkę, którą trzymała ciągle w drżących swych rękach.
— A co! znalazła panienka — zapytała swym grubym głosem Weronika, wchodząc z kolei na górę. Powiadam pannie, że najlepiej będzie wytrzeć go skórką od słoniny.
Weszła do pokoju i w pierwszej chwili nie mogła zrozumieć, co to znaczyć mogło, że znalazła Paulinkę zapłakaną, z załamanemi rękami, nad tą starą rękawiczką.